NIENAWIDZE SZEFA
Wczesnie rano korytarzem,
niczym sprytny chinski szpieg
z neseserem w czarnym plaszczu
po cichutku skrada sie
beznamietnie juz roztacza grozny bazyliszka wzrok
przerazeni za biurkami sledza kazdy jego krok
dzis od rana jest niemily
wszyscy czuja zapach krwi
nieustannie od dziesiatej
obserwuja jego drzwi
telefony ciagle dzwonia
w gabinecie slychac mlyn
sekretarki juz donosza na odprawie bedzie dym
nie nie nie nienawidze szefa
nie nie nie nienawidze szefa
nie nie nie nie nawidze szefa
na bankiecie przy kieliszku
niczym ojciec, druh i brat
gdy do bledu sie nie przyznasz
bezlitosny jest jak kat
nie nawidzisz jego gestów
gdy szyderczo smieje sie
i uprzejmnie przy kolegach
jak codziennie zbeszta cie.
Gdy sie smieje,
tlum lizusów znowu cieszy sie wraz z nim,
gdy jest smutny, to smutasy wsród usluznych wioda prym.
nieomylny, bo pomylic sie najwizej mozesz ty
szef ma racje, ty na zawsze
zapamietaj gdzie sa drzwi
nie nie nie nienawidze szefa
nie nie nie nienawidze szefa
nie nie nie nienawidze szefa
B.C.
'